Marek Raduli - czytenia: 
 teksty, artykuły i wywiady
Się dzieje CZYTELNIA SPRZĘT GITARY PŁYTY GALERIA Po godzinach
Czytelnia - wywiady i rozmowy

www.fabrykazespolow.pl



"Na muzykę trzeba poświęcić całe swoje życie..."

Małgorzata Kaczmarek: Marku, ciągniesz za sobą spory bagaż doświadczeń muzycznych, Zbigniew Hołdys mówi o Tobie "wirtuoz gitary", generalnie jesteś autorytetem niejednego młodego muzyka.
Więc ile należy ćwiczyć by stać się gitarzystą Twojego pokroju - a może jest to kwestia talentu?

Marek Raduli: – Powiem krótko. Na muzykę trzeba poświęcić całe swoje życie. Sporo napracować trzeba się zwłaszcza w fazie pierwszych kontaktów z instrumentem. Należy mu poświęcić maksymalną ilość czasu i uwagi. Trudno natomiast powiedzieć ile czasu należy ćwiczyć ogólnie, aby stać się w pełni profesjonalnym gitarzystą. Jedni potrzebują na to dziesięciu godzin dziennie, inni pięć...

M. K.: A jak ta sprawa wyglądała w Twoim przypadku?

M. R.: – Ja należałem do osób bardziej leniwych, co oczywiście nie znaczy, że nad sobą nie pracowałem. Siłą rzeczy gram na gitarze co najmniej od 30 lat i by dojść do dzisiejszego poziomu musiałem się ciężko napracować.

M. K.: Od jakiegoś już czasu prowadzisz warsztaty muzyczne, na których przekazujesz swoją wiedzę, umiejętności uczestnikom spotkań. Skąd wziął się na to pomysł?

M. R.: – Pomysł pojawił się około ośmiu lat temu. Organizowany był wówczas warsztat w Bolesławcu. Była to impreza o dość dużej renomie. Wtedy z kolegami prowadzącymi zajęcia odkryliśmy, że przekazywanie naszej wiedzy jest częścią zawodu muzyka. Na bazie przyjaźni z Wojtkiem Pilichowskim założyliśmy takie konsorcjum w postaci zespołu 'Pi-eR-2', którego celem poza graniem koncertów, czy wydawaniem płyt jest właśnie dzielenie się naszymi umiejętnościami i doświadczeniem z ludźmi zainteresowanymi w tej dziedzinie. Od tego czasu prowadzimy warsztaty w różnych miejscach w Polsce.

M. K.: Czy warsztaty przynoszą pożądane skutki?

M. R.: – Z moich obserwacji wynika, że tak. Dla przykładu jeden z podopiecznych bolesławskich warsztatów sam przekazuje dziś nabytą wtedy wiedzę i jako osoba kompetentna w tym zakresie prowadzi niektóre wykłady. Miło zobaczyć wychowanka jakichś warsztatów, które się kiedyś prowadziło, dzielącego się teraz wiedzą z młodszymi kolegami.

M. K.: Jakiej porady udzieliłbyś gitarzystom, którzy wiążą swą przyszłość z przemysłem muzycznym?

M. R.: – Przede wszystkim ćwiczyć, słuchać rad, uzbroić się w cierpliwość i pokorę (co jest bardzo trudne w pewnym wieku) i przede wszystkim żyć swoją pasją.

M. K.: Czy początkujący twórcy mają szansę zaistnieć w przemyśle muzycznym ze względu na swoje umiejętności, czy w dzisiejszych czasach liczą się raczej tzw. "układy"?

M. R.: – Układy zawsze się liczyły. Tak zwane "znajomości" pomagają ludziom, tak jak w pewien sposób pomaga im szczęście, czy szereg innych elementów przyczyniających się do tego, że jedni zdolni pokazują się rynku, w momencie gdy inni, równie zdolni, przepadają. Takie sytuacje mają miejsce nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Co więcej jest tak od zawsze i prawdopodobnie nic się w tej sprawie nie zmieni.

M. K.: Więc nie można powiedzieć, że to jest wobec kogoś nie "fair"?

M. R.Ależ skąd. Takie są prawa showbiznesu, gdzie rodzi się silna konkurencja i wygrywają ci, którzy noszą takie, a nie inne fryzury, czy ubrania, a niekoniecznie potrafią śpiewać, czy grać na gitarach. Nie można jednak mieć im tego za złe, bo jest to konsekwencją zapotrzebowania na taką właśnie twórczość ze strony odbiorców. Jeżeli ktoś ma pomysł na swój wizerunek i sprzedaje ten wizerunek z dobrym skutkiem, to znaczy że jakiejś grupie to odpowiada. Więc stwierdzenie "fair", czy "nie fair" w ogóle nie powinno tu istnieć. Żeby zaistnieć w showbiznesie trzeba mieć pomysł na siebie. To jest bardzo ważne. Cechą charakterystyczną dla naszego społeczeństwa jest sytuacja, w której gdy komuś udaje się osiągnąć sukces, to momentalnie reszta, której się nie udało, ma mu to za złe. To jest jedna z naszych społecznych dolegliwości. Sukces innych nie powoduje u nas reakcji napędowej, tylko stres. Podkreślam jednocześnie, jak ważny jest też dobrze opanowany warsztat gry na instrumencie.

M. K.: Jak wygląda praca na warsztatach muzycznych. Czy po powrocie z tych spotkań młodzi muzycy popełniają np. mniej błędów podczas gry?

M. R.Każdy popełnia błędy. W czasie ćwiczeń wynikają one z różnych przyczyn. Chciałbym zwrócić uwagę, że nadrzędnym celem naszych spotkań jest pomoc początkującym muzykom w tym jak powinni oni ukierunkować pewien cykl pracy nad sobą, w taki sposób, żeby nie tracić czasu na niepotrzebne rzeczy.

M. K.: Jaki sprzęt jest Twoim zdaniem najlepszy na przykład do nauki,
czy też do gry na poziomie średnio-zaawansowanym?

M. R.: – Zasada jest taka, że im lepszy sprzęt, tym lepszy rezultat pracy. Najlepszym sprzętem do nauki gry jest gitara, discman, komplet płyt ze swoimi "mistrzami", słuchawki i... dużo spokoju.


Wywiad przeprowadziła Małgorzata Kaczmarek
w czerwcu 2008 roku dla serwisu Fabryka Zespołów



(opracowanie - jkw)

Co się działo - na osobnych stronach, rok po roku - szukaj w  Kronice wypadków muzycznych...
 góra strony
<<<  Strona główna witryny Marka Raduli  |  Mapa witryny  |  Sprzęt  |  Gitary  |  KRONIKA