Się dzieje
CZYTELNIA
SPRZĘT
GITARY
PŁYTY
GALERIA
Po godzinach |
Czytelnia - recenzje płyty 'Pi-eR-2' time52 |
||
"Niewymuszona" recenzja zamieszczona w witrynie ego.riki.pl przez Michała Milczarka (11 listopada 2008 r.) |
"Tego trzeba posłuchać!" |
||
Nareszcie! Zespół πR2 (ewentualnie Pi-eR-2, ewentualnie Pi-eR-Kwadrat),
oficjalnie 30 X 2008 roku wydał swoją drugą płytę zatytułowaną "Time 52"! Po niemal
czterech latach oczekiwania (pierwsza płyta "Transporter" ukazała się w 2005 roku) teraz
dostajemy zupełnie nowy, premierowy materiał. Płyta ukazała się z opóźnieniem (zapowiadana była już dużo,
dużo wcześniej) ale spoglądając na "kalendarze zajęć" członków grupy - nie powinno to wcale
dziwić. Po bardzo dogłębnym zapoznaniu się z zawartością albumu mogę śmiało stwierdzić - warto było
czekać! Raduli, Łosowski, Pilichowski – trio, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. To nazwiska, które z całą pewnością są gwarancją najwyższej jakości. W przypadku najnowszego albumu teza ta absolutnie się potwierdza. O ile z pierwszej płyty muzycy nie byli do końca zadowoleni (narzekali na niedopracowanie i "niedogranie" pewnych elementów, wynikające z nagrywania "na szybko"), tak z najnowszego albumu mogą i powinni być dumni. "Time 52" to instrumentalna płyta na najwyższym, światowym poziomie! Słuchanie jej to przyjemność, a wynika to z fantastycznej jakości nagrania – świetnej produkcji, nad którą czuwali Tomasz Bidiuk, Tomasz Lipiński i Wojtek Olszak. Stanęli oni jak najbardziej na wysokości zadania! Najważniejsza jest jednak muzyka. "Time 52" to zapis niewiarygodnie dobrej muzyki! Mogę śmiało stwierdzić, że jest to jedna z najlepszych instrumentalnych płyt w naszym kraju. Trio nagrało 8 świetnych kompozycji, które mają w sobie absolutnie wszystko, co najlepsze instrumentalne jazz-rockowe kawałki mieć powinny. Chwytliwe tematy z pięknymi melodiami, ciekawie przemyślane faktury kawałków, genialne partie solowe każdego z muzyków. Wszystko zagrane z ogromną precyzją i wielkim kunsztem. Muzykę na tej płycie określiłbym, jako artystyczne poszukiwania i podróże rozrzucone we wszystkie strony świata... Początek płyty to istne trzęsienie ziemi - kompozycja Marka Raduli "Minarets Voice" (utwór stanowił jak gdyby prapremierę płyty w Internecie na chwilę przed wydaniem). Już sam tytuł wskazuje na inspiracje kulturą islamu i arabską. Mistyczny wręcz motyw już na samym początku hipnotyzuje słuchacza i pochłania go. Następnie mamy do czynienia z kapitalnym, rozbudowanym utworem "Efo Blues" i skomplikowanym "Sztandarem" (obydwa utwory skomponował Wojtek Pilichowski). Po tym miażdżącym początku mamy zaserwowany relaksujący utwór pt. "Acoustic Light". I chociaż brakuje w nim (według mnie) przestrzeni i na tle pozostałych kawałków wypada dość blado – to jednak jego umiejscowienie w tym zestawie właśnie w celu złagodzenia klimatu nie jest wcale złym pomysłem. "M. T. W" to kolejna zapierająca dech w piersi, żywa kompozycja, po której następują już w pełni przestrzenne wojaże - "One And A Half", "The Last One" (kolejny utwór o zabarwieniu akustycznym) i fenomenalny, podniosły grand finale w postaci "Our Journey" (tytuł tłumaczy wszystko). Każdy kawałek jest oczywiście okraszony fenomenalnymi, pełnymi emocji solówkami instrumentalistów. Zachwycają one kunsztem technicznym i zmysłem melodycznym muzyków. Słychać, że każdy z nich zagrał to, co chciał i tak, jak chciał. Nowy TTr2 to rewelacyjna mieszanka rocka i jazzu. To wypadkowa rockowej ekspresji (której pełno na tym albumie) i jazzowej subtelności, wyrafinowania. Całość uzupełniona jest genialnymi "przestrzeniami" gitarowymi, którymi od dawna zafascynowany jest Raduli. Stanowią one rewelacyjne tło i sprawiają, że dźwięki stają się pewnego rodzaju obrazem... Słychać w tej muzyce inspiracje poszczególnych członków zespołu. Są one jednak podstawą do tworzenia czegoś wyjątkowego, czegoś swojego. Te inspiracje to baza do stworzenia nowej jakości. I to się zespołowi TTr2 udało. Na przestrzeni lat, w czasie niezliczonych koncertów nie tylko stworzyli nową jakość. Oni sami w sobie stali się nową jakością. I doskonale udokumentowali to płytą "Time 52", o której pisać już mi wręcz nie wypada. Tego trzeba posłuchać! |
||
Michał Milczarek 11 XI 2008 r. |
"Płyta dla poszukiwaczy i rozkminatorów" |
||
(...) Muza: Ciężko mi się jednoznacznie ustosunkować, na pewno goście zmieniają kierunek, płyta jest dojrzalsza, bardziej stonowana i przemyślana. 'Transporter' był wyrazem tego głodu wspólnego grania, bardzo energetyczny i "dziki". Tutaj spokojniej, sola są bardziej osadzone jazzowo, słychać "formę", to jak się rozwijają itd. Ja tam znajduję trochę Gambalego, coś w tę stronę... Sekcja: Dużo mniej basu, w tym sensie że Pilich jest na drugim planie, mniej popisów solowych, mniej kciuka... Bębny: Oprócz tego, że brzmią fantastycznie, są świetnie osadzone, dochodzi polot i finezja z jaką gra Łosiu (ale też nie wybija się na przód)... Słowem z solistów robi się zespół, rozumiejący się i poukładany, maszynka do robienia zamieszania... Produkcja: O tym muszę napisać: krążek wyśmienicie zrealizowany, świetne brzmienia każdego z instrumentów... Koncepcja: Transporter był zlepkiem różnych kompozycji zróżnicowanych stylistycznie, tutaj chyba jest już pewna idea całości, jakiś kierunek... Brzmienie: Łagodne, na pewno mniej agresywne, stonowane, taki sofcik... No i na pewno płyta dla poszukiwaczy i rozkminatorów. Pochowane melodie w solówkach, różne smaczki, niby nieistotne, trzeba słuchać uważnie bo nic nie jest tu podane gotowe na talerzu. |
||
Szczur (ekspert, Ropczyce) na forum fanklubów Joe Satriani i Steve Vai 14 XI 2008 r. |
|
(opracowanie - jkw) |
Co się działo - na osobnych stronach, rok po roku - szukaj w
Kronice wypadków muzycznych... |
|
<<<
Strona główna witryny Marka Raduli |
Mapa witryny |
Sprzęt |
Gitary |
KRONIKA |